„Johnny” podbił serca uczniów ZSP nr 2

7 października klasa 4fp oraz połowa klasy 2e wzięły udział w przedpołudniowym seansie filmu „Johnny”. Film opowiada historię zmarłego w 2016 roku ks. Jana Kaczkowskiego, niezwykłego kapłana, kierującego się w swoim życiu ogromną miłością do Jezusa, a tym samym i do każdego człowieka, a zwłaszcza tego „najmniejszego”. Zachęcam z całego serca obejrzenie filmu – przede wszystkim z powodu tematyki, ale również z powodu świetnej gry aktorskiej Dawida Ogrodnika, czy wspaniałej muzyki.

A oto recenzje uczniów biorących udział w seansie.

„Film bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Jest on oparty na prawdziwej historii i opowiada o bohaterze bez peleryny – księdzu Janie Kaczkowskim. Spotyka on na swojej drodze Patryka, byłego więźnia, który za sprawą decyzji sądu zgłosił się do podjęcia prac społecznych w prowadzonym przez księdza hospicjum. Tytułowy bohater zrobi wszystko, aby odmienić życie kryminalisty. Bardzo szybko ich relacja zmienia się w bardzo nietypową męską przyjaźń.

Produkcje tę uważam za bardzo przyzwoite kino. Bawi, kiedy ma bawić i wzrusza, kiedy ma wzruszać. Dobry film dla każdego, komu przypada do gustu prostota i skromność wykonania, czyli wszystko co pasuje do historii superbohatera bez peleryny. Serdecznie polecam obejrzeć.”

Krystian, klasa 4fp

„Film ‘Johnny’ wywarł na nas ogromne wrażenie i na pewno oprócz przyjemnie spędzonego czasu podczas seansu, przeznaczymy nasz czas także na rozmyślanie o historii księdza Jana Kaczkowskiego i jego podopiecznego Patryka. Obydwoje byli w jakiś sposób odrzuceni przez świat, a ich losy splatają się i tworzą niezwykle poruszającą historię, która chwyta za serce i wywołuje u odbiorcy refleksje. Polecamy ten film!”

klasa 2e

Na zakończenie chciałbym przytoczyć trzy myśli ks. Jana:

„Najcenniejszą rzeczą jaką możemy dać drugiemu człowiekowi jest nasz prywatny czas”

„Zamiast ciągle na coś czekać – zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż Ci się wydaje.”

„Wszystko utrudnia to, że jesteśmy mistrzami świata w oszukiwaniu własnego sumienia.”

KOSS