O zamiłowaniu do tańca i fotografii – rozmowa z Wiktorią Mikołajczyk, uczennicą technikum reklamy
– Kiedy taniec stał się twoją pasją?
– Moje relacje z tańcem były bardzo skomplikowane. Kiedy byłam jeszcze w przedszkolu, mama zapisała mnie na zajęcia taneczne, na które nie chciałam chodzić. Dopiero na początku edukacji w szkole podstawowej wraz z rodzicami poszłam na festyn, na którym tańczyły grupy ze szkoły tańca Show Dance. Bardzo mi zaimponowały swoimi ruchami, a to, że moi koledzy i koleżanki z klasy uczęszczali do tej szkoły, zachęciło mnie do zapisania się na pierwsze zajęcia. Pierwszy rok mojej nauki był rokiem prób. Tańczyłam w wielu stylach, np. wykonywałam kroki cha-cha czy też ćwiczyłam balet. Dopiero w drugim roku nauki razem z grupą PoKokardę pod kierunkiem trenerów skupiłam się na hip-hopie. Z czasem poznałam również locking oraz namiastkę poppingu.
– Jakie style tańca obecnie trenujesz?
– Rozwijam się w hip-hopie, ponieważ jestem z nim najdłużej związana. Myślę, że to dobry wybór. W hip-hopie czuję się jak ryba w wodzie.
– Jakich cech i umiejętności wymaga taniec?
– Podstawą efektywnego tańca jest determinacja i sumienność. Trzeba regularnie trenować, aby efekty były coraz lepsze.
– W jaki sposób dbasz o swoją formę? Ile czasu poświęcasz na treningi?
– Staram się codziennie wygospodarować przynajmniej dwie godziny na sport, aby utrzymać formę. Nie zawsze mi się to udaje, ale czasem warto zrobić sobie tak zwany „rest day”. Efektywne wyniki w tańcu nie zależą tylko od tego, jak dużo czasu spędzamy przed lustrem tańcząc. Co jakiś czas chodzę pobiegać lub odwiedzam siłownię. Ważnym czynnikiem kształtującym formę jest sposób odżywiania. Staram się zdrowo jeść, aby dostarczyć organizmowi wiele energii. Ważna jest także praktyka taneczna. Często wynajmuję sale taneczne, aby mieć własną przestrzeń lub poćwiczyć coś w duecie. Dobrym miejscem na ćwiczenia jest mój przestronny pokój w domu.
– Nauka w szkole także stawia wymagania. W jaki sposób udaje Ci się pogodzić obowiązki ucznia technikum reklamy z pasją?
– Nie zaprzeczę, czasem jest trudno to połączyć. Zazwyczaj dopiero wieczorami mam czas na sport, więc tańczę jedynie późną porą. Jednak najbardziej podoba mi się trenowanie w nocy, gdy wokół mnie jest całkowicie ciemno, a ja włączam muzykę i wymyślam nowe układy. Zdarzają się również dni, które w całości poświęcam na taniec. Są to zazwyczaj weekendy.
– Uczysz się od polskich czy zagranicznych mistrzów tańca? Czy masz autorytety w tej dziedzinie?
– Mam wrażenie, że hip-hop jest dość niedocenianym sportem. Patrząc na polskich, znanych tancerzy, mała część z nich tańczy tym stylem. Dlatego bardziej inspiruję się zagranicznymi mistrzami. Mam kilka autorytetów tanecznych. Z polskich tancerzy cenię sobie Ryfę Ri, z którą miałam przyjemność tańczyć i porozmawiać. Pamiętam, jak powiedziała mi, że mam się nie poddawać i robić to, co kocham. Była to jedna z wielu osób, które poznałam na początku mojej przygody z tańcem.
– Czy bierzesz udział w konkursach tanecznych? Pochwal się osiągnięciami.
– Miałam szczęście tańczyć w grupie, która w wielu zawodach tanecznych zajmowała podium. Braliśmy udział w solowych bitwach tanecznych, w których musieliśmy się wykazać umiejętnościami freestyle’u. Do dziś uwielbiam atmosferę tych rywalizacji, gdy każdy dopinguje drugą osobę na parkiecie. Obecnie mogę się pochwalić tanecznym udziałem w realizacji spektaklu „Akademia Pana Kleksa”. Ze swoimi przyjaciółkami ze szkoły zatańczyłam dwie sceny, które utrzymały widownię w odpowiednim napięciu. Występ przyniósł nam ciekawe doświadczenia i uznanie odbiorców.
– Czy Twoim zdaniem taniec to dobra forma spędzania wolnego czasu?
– Myślę, że zdecydowanie tak! Zwłaszcza dla młodych ludzi. Taniec to nie tylko jeden styl, np. hip-hop, ale wiele innych ciekawych stylów. Jestem pewna, że każdy wybrałby coś dla siebie. Sam fitness przy odrobinie muzyki może być świetną zabawą. Szczególnie że każdy nastolatek uwielbia muzykę. Dzięki temu można wybrać styl tańca do ulubionej piosenki czy wykonawcy.
– Jakie są Twoje taneczne plany i marzenia?
– Moim planem jest samo rozwijanie pasji. Jedno z marzeń spełniłam, przyglądając się typowej ulicznej „bitwie” na kawałku starego kartonu w centrum miasta. Było to w czasie zwiedzania Warszawy, gdy przypadkiem znalazłam się na skateparku koło Pałacu Kultury. Nigdy nie zapomnę tej atmosfery. Moim marzeniem jest też wyjazd do Stanów Zjednoczonych, aby na własne oczy zobaczyć miasto, w którym narodził się hip-hop.
– Wiemy, że Twoim zainteresowaniem cieszy się także fotografia, a w przyszłości wybierasz się na kierunek dziennikarski. W jaki sposób realizujesz się w fotograficznej i dziennikarskiej pasji?
– Od zawsze lubiłam czytać książki, a napisanie rozprawki na język polski było dla mnie przyjemnością. Chciałam pisać artykuły, biorąc czynny udział w wydarzeniach w naszym mieście. W rezultacie jestem dziennikarką w „Gazecie Lokalnej”. Cieszę się z tego, że dano mi szansę na rozwój. Kocham również fotografię, którą mogę uznać za swoją drugą, największą pasję. Jestem wdzięczna prof. Grzegorzowi Pierzchale za fotograficzną inspirację. Z jego pomocą mogę doskonalić swój warsztat. Ma to również związek z moją taneczną pasją, gdyż w wolnej chwili biorę aparat i robię zdjęcia innym tancerzom na scenie.
Lucyna Zięba, foto: archiwum prywatne, Grzegorz Pierzchała