„Odkąd pamiętam, zawsze marzyłem o kuźni” – rozmowa z Jankiem Skalskim, który o metalach wie prawie wszystko, uczniem klasy III technikum ekonomicznego
– Twoja pasja jest dość nietypowa. Jej efekty są jednak oryginalne i piękne. Przedstaw nam, czym się interesujesz.
– Moją pasją jest praca z metalem. Wytworem mojego działania jest głównie biżuteria oraz unikatowe przedmioty z różnych metali.
– Metal, z którym pracujesz, jest dla Ciebie ważny. Z jakich materiałów korzystasz?
– Najczęściej wybieram miedź i srebro. Ten wybór nie jest przypadkowy. Ich najważniejszą cechą jest nietoksyczność. Chcę mieć pewność, że moje wyroby nie wpłyną źle na zdrowie innych osób i nie wyrządzą żadnych szkód w procesie powstawania. Z tego powodu nie wykonuję przedmiotów, które zawierają toksyczne metale, takie jak ołów. Nie mogę nie wspomnieć o właściwościach fizycznych miedzi i srebra, bo one decydują o użyteczności tych metali. Są miękkie i kowalne, również na zimno, co pozwala na trzymanie elementu, z którym pracuję, gołymi rękami. Daje to dużo większą precyzję, co więcej nie zadrapuje metalu, tak jak mogą to robić szczypce. Ważna jest także aktywność chemiczna metalu. Największą przeszkodą jest zwykle podatność metalu na utlenianie w wysokiej temperaturze, co utrudnia pracę i generuje poważne straty materiałowe. Co więcej, niektóre metale, jak na przykład cynk, mogą nawet zapalić się, gdy są stopione. Inne reaktywne metale, jak aluminium, są w stanie nawet eksplodować w kontakcie z wodą. Ochlapanie się stopionym metalem powoduje bardzo poważne poparzenia. Robiąc biżuterię, nie można korzystać z metali, które tworzą szkodliwe związki w kontakcie ze skórą. Trzeba uważać, żeby materiał w żaden sposób nie brudził i nie haczył ubrań.
– Czy eksperymentujesz, czy też używasz sprawdzonego materiału?
– Eksperymenty są nieodłączną częścią mojej pracy. Każdy materiał ma pewne właściwości, takie jak temperaturę topnienia, miękkość, kolor. Pod uwagę bierze się także cenę zakupu. Moje ostatnie eksperymenty dotyczą ozdobnego japońskiego stopu shibuichi. Jest to stop miedzi i srebra o delikatnym złotym kolorze i unikalnym połysku. Połysk ten sprawia, że zależnie od kąta padania światła na metal może się on wydawać całkowicie złoty, różowy lub srebrny. Obecnie odlałem aż 13 kawałków tego stopu, stosując różne proporcje miedzi i srebra, żeby samemu zorientować się w jego właściwościach.
– Jak wygląda proces tworzenia czegoś wyjątkowego z kawałka metalu?
– To długi proces. Trzeba znaleźć kawałek materiału, który będzie odpowiadał naszemu pomysłowi. Może to być stop. Następnie delikatnie uderzamy młotkiem, powoli nadając naszemu elementowi pożądane kształty. Co jakiś czas trzeba rozgrzać metal do czerwoności, aby usunąć z niego naprężenia powstające przy uderzeniach. Jeśli tego nie zrobimy, zacznie on pękać i kruszyć się. Gdy metal ma odpowiedni kształt, trzeba go oszlifować tak, aby nie miał ostrych krawędzi i ozdobić, np robiąc w nim małe dziurki, nadać powierzchni ciekawą fakturę lub po prostu wypolerować i nadać mu blask.
– Z jakich narzędzi korzystasz?
– Wykorzystuję różnych rozmiarów młotki, kowadło, szczypce, palnik na butan, nożyce do blach, rzadziej wiertarki, szlifierki, dłuta. Bardzo ważne są też elementy ochronne, jak okulary, przyłbice, maski i rękawice.
– Masz jakieś ulubione przedmioty, które wytwarzasz?
– Najbardziej lubię tworzyć biżuterię, drobne ozdoby, które cały czas będą mogły cieszyć oczy, być elementem czyjegoś stroju.
– Jakie są źródła Twojej pasji?
– Odkąd pamiętam, marzyłem o własnej kuźni. Już jako dziesięciolatek byłem w stanie pytać rodziców, czy na moje osiemnaste urodziny wybudujemy w ogrodzie kuźnię. Od zawsze fascynowały mnie przedmioty z metalu, początkowo były to szable, z czasem to zainteresowanie wędrowało w stronę metali szlachetnych. Robiąc coś z metalu, czuję że mogę dać życie jakiemuś odległemu marzeniu. Mogę tworzyć kawałki fikcyjnych światów, które ktoś inny może mieć najwyżej w postaci plastikowych wydruków 3D.
– Gdzie szukasz inspiracji?
– Największy wpływ ma na mnie twórczość J.R.R. Tolkiena, autora „Władcy Pierścieni” i „Silmarilliona”. Na pewno są to moje wyobrażenia dostojnych elfich kowali Feanora i Celebrimbora, których praca skupiała na sobie wiele uwagi, a nawet decydowała o wydarzeniach. Reszta inspiracji pochodzi głównie z różnych filmów, zwykle fantastycznych.
– Interesowałeś się zawsze chemią?
– Chemią interesuję się już długo, ale tylko jej namacalnymi aspektami, w wielu jej szczegółach mam poważne braki. Mam problem z nazywaniem węglowodorów. Lubię jednak poznawać nowe związki chemiczne i ich działanie. Większość mojej wiedzy jest jednak efektem niezobowiązującego teoretyzowania i szukania wyjątkowych związków.
– Ile czasu poświęcasz pracy?
– Jest to około 30 min dziennie w dni robocze. Jeśli mam więcej wolnego czasu, to potrafię przesiadywać w pracowni nawet 5-6 godzin dziennie. Niekiedy pracowałem z takim zapałem, że nie powstrzymywały mnie nawet pęcherze na dłoniach czy stłuczone palce.
– Jak ta pasja wpływa na Twoje życie?
– Mam stałe zajęcie, które pozwala mi oderwać się od codzienności. Mogę samodzielnie wykonać ozdoby dokładnie takie, jakie chcę, dzięki czemu nie muszę wydawać dużych pieniędzy na bardziej specyficzne przedmioty. Autorska biżuteria jest dobrym pomysłem na zrobienie komuś niepowtarzalnego prezentu.
– Jakie masz plany związane z tym rzemiosłem?
– Obecnie skupiam się na zdobywaniu doświadczenia. Czasami myślę o zawodzie złotnika. Chciałbym tworzyć przedmioty ozdobne i użytkowe, na przykład funkcjonalne i wierne repliki rekwizytów filmowych, takich jak miecze, elementy zbroi czy ozdoby do ubrań, zdobione klucze, może nawet metalowe obicia do książek czy szkatułek. Chciałbym także nauczyć się robić przedmioty ze szkła. Nie chcę w przyszłości ograniczyć się do robienia np. złotych obrączek. Wierzę, że za jakiś czas stanie się to także ciekawym źródłem zarobku.
– Czy masz jeszcze inne zainteresowania?
– Znam się na kamieniach szlachetnych i ozdobnych. Kiedyś udało mi się nawet zmienić fioletową barwę ametystu na jasny, żółty kolor. Jednak nie był to stuprocentowy sukces, kryształ mocno spękał w trakcie obróbki termicznej. W umiarkowanym stopniu znam się też na odżywianiu, po prosu lubię wiedzieć, co i w jaki sposób działa na mój organizm. Przez cztery lata trenowałem taekwondo, jednak cztery miesiące temu miałem operowaną przepuklinę, co odebrało mi niestety możliwości treningowe.
LZ, foto: archiwum prywatne, GP