„Uwielbiam aktorstwo i teatr całym sercem” – rozmowa z Dawidem Kordusem, aktorem Teatru Verum, uczniem klasy II technikum reklamy
– Gratulujemy świetnego występu w „Co zrobisz z drzwiami”. Czy jesteś zadowolony z realizacji swojej roli?
-Tak! Występ wypadł świetnie, publiczność nam bardzo dopisała i dobrze było zagrać na krotoszyńskiej scenie. Jeśli chodzi o mnie, to uważam, że dałem z siebie sto procent i jestem bardzo dumny z tego, jak zagrałem.
– Sztuka podejmuje bardzo aktualną problematykę. Co było źródłem inspiracji przy tworzeniu spektaklu?
– Inspiracją było życie, otaczająca nas rzeczywistość i problemy, z jakimi zmagamy się na co dzień. Aktualne jest bowiem doświadczanie samotności wśród ludzi, w tłumie, w grupie młodzieży czy wśród członków rodziny. Wiele osób odczuwa lęki społeczne, czyli takie związane z kontaktami z innymi ludźmi. Problemem jest też brak akceptacji dla odmienności. Liczymy na to, że sztuka będzie miała moc terapeutyczną i każdy oglądający wyjdzie ze spektaklu odmieniony.
– Jak przygotowywałeś się do roli? Co sprawiało Ci największą trudność?
– Przygotowania do spektaklu zaczęły się już we wrześniu. Wtedy poznaliśmy pomysł i zarys historii bohaterów. Następnie przystąpiliśmy do tworzenia scenariusza. Z każdym miesiącem coraz bardziej utożsamiałem się z postacią i to ułatwiało mi realizację roli. Największym wyzwaniem było wstawanie w soboty rano na próby.
– Czym wyróżnia się Teatr Verum?
– Myślę, że nasz teatr wyróżnia się oryginalnością, tworzymy przedstawienia w oparciu o własne scenariusze. Stawiamy sobie ambitne cele i spektakle z roku na rok są lepsze. Wyróżniamy się też tym, że każdą radę, każdą opinię, wskazówkę czy nawet krytykę bierzemy głęboko do serca i staramy się wprowadzić w życie. Nie zatrzymujemy się nigdy w miejscu, tylko cały czas się uczymy i staramy się być coraz lepsi.
– Na scenie mogliśmy też podziwiać innych uczniów naszej szkoły z niemałym już doświadczeniem aktorskim. Czy wspieracie się wzajemnie?
– Tak to prawda. Gra ze mną Mateusz Ciesielski z naszej szkoły, ale również są uczniowie z innych szkół w naszym mieście. W tym sezonie są nawet osoby, które już studiują czy pracują. Oczywiście wspieramy się dokładnie tak, jak mówimy w naszym spektaklu „my tu jak rodzina”. To wsparcie jest u nas na co dzień, na próbach. Co prawda zdarzają się kłótnie, ale zawsze możemy na siebie liczyć i zawsze sobie pomożemy.
– Jak zaczęła się Twoja przygoda z teatrem?
– Taki pomysł na siebie miałem już w 2021 r., kiedy znalazłem informacje o castingach do grupy teatralnej Kokersi. Tworzyli oni wówczas spektakl „Alicja czarów”. Niestety, nie poszło mi najlepiej i nie dostałem się. Po roku był kolejny casting. Szczerze mówiąc, do dziś nie wiem, co mnie podkusiło, by iść na niego ponownie, lecz i tym razem się nie udało. Aczkolwiek Zuzia, nasza pani reżyser, zauważyła postęp i mój potencjał. Postanowiła utworzyć małą grupę teatralną, w której osoby podobne do mnie będą mogły poznawać teatr od podstaw. Po roku, gdy Kokersi zmienili nazwę na Teatr Verum, udało mi się dostać do głównej grupy. Skąd u mnie taka pasja? Sam nie wiem. Od małego bardzo lubiłem filmy i zawsze ciekawiło mnie, jak zagrać określoną rolę. Z czasem teatr też mnie zaciekawił, a dziś uwielbiam aktorstwo i teatr całym sercem.
– Czym jest dla Ciebie występ na scenie? Jakich wymaga predyspozycji?
– Występ na scenie pozwala mi uwolnić emocje. W pewnym stopniu dzięki występowi mogę się wyżyć, wyładować rzeczy, które we mnie siedzą. Kiedy jestem na scenie, wchodzę w postać w stu procentach i nie myślę o otaczającym mnie świecie, tylko skupiam się na tym momencie, który właśnie jest. Aktor potrzebuje przede wszystkim pewności siebie, otwartości, odwagi. Nie można się wstydzić. Czasami jest scena, w której trzeba turlać się po ziemi i nie można powiedzieć, że tego się nie zrobi z powodu wstydu.
– Na pewno masz kogoś, kto ci udziela wskazówek, ocenia i pomaga, a może jest ktoś, na kim się wzorujesz. Kto jest Twoim autorytetem aktorskim? Reżyserskim?
– Taka najbliższa osoba, która udziela wskazówek, ocenia i pomaga to nasza reżyserka Zuzia, na której zawsze można polegać i z każdym problem można do niej podejść. Mimo że dzieli nas różnica wieku, to śmiało mogę powiedzieć, że Zuzia jest moją przyjaciółką i wiem, że zawsze mogę na nią liczyć, nie tylko jeśli chodzi o aktorstwo, ale też o życie prywatne. Mam swojego idola, autorytet. Jest nim brytyjski aktor Tom Holland, który wcielił się między innymi w rolę Spider-Mana, ale również wystąpił w wielu innych dobrych filmach.
– Co zyskałeś dzięki teatralnym zajęciom?
– Poznałem siebie, odkryłem swoje umiejętności, w których czuję się pewnie oraz te, w których jestem słaby i niekoniecznie wychodzą mi najlepiej. Zajęcia teatralne pozwoliły mi też inaczej spojrzeć na ludzi. Nauczyłem się rozróżniać ludzi pozytywnych i ludzi toksycznych. Uważam, że świetnym pomysłem było dołączenie do tak wspaniałej grupy, ponieważ nie tylko nauczyłem się aktorstwa, ale też poznałem życie.
– Czy masz jakieś aktorskie marzenia?
– Na pewno zależy to od tego, jak się rozwinie moja pasja. Jeżeli zdecydowałbym się iść w aktorstwo, to marzę oczywiście o angażu w jakieś wielkiej produkcji filmowej lub w jakimś fajnym, wciągającym serialu kryminalnym.
– Swoją przyszłą pracę wiążesz z aktorstwem czy jednak bardziej z reklamą, kierunkiem nauki? A może masz jeszcze inne pasje?
– To jest trudne pytanie. Rok temu bez wahania odpowiedziałbym, że chcę w przyszłości pracować jako aktor. Dziś sprawa wygląda trochę inaczej, ponieważ coraz poważniej myślę o tym, by była to inna dziedzina. Może nawet niekoniecznie będzie to reklama. Myślę o czymś związanym z gastronomią albo pracą z dziećmi i młodzieżą. Oczywiście mam jeszcze inne zainteresowania. Bardzo interesuję się muzyką. Kocham ją słuchać i lubię śpiewać, jednak najbardziej w domowym zaciszu. Ale już w maju tego roku spróbuję swoich sił, śpiewając na scenie podczas występu w musicalu. Moją pasją jest też jazda na rowerze oraz na deskorolce.
LZ, zdjęcia: archiwum prywatne, GP